Jellal był sam. To samo więzienie... Czy to mogło się kiedyś skończyć? Wtem drzwi do jego celi otworzyły się i stanęła w nich... Kaede.
- Co oni ci zrobili, Jellal? - spytała się go, lecz z jej tęczówek nie wyczytał współczucia.
Chłopak przetarł oczy ze zdziwienia. Przecież to niemożliwe, lnianowłosa odwiedziła go przecież niecały miesiąc temu! Łańcuchy zagrzechotały przeraźliwie. Tak, to właśnie jedno z najokrutniejszych celi, jakie znajdowały się w siedzibie Rady Magii.
W zasadzie nie pamiętał nikogo oprócz Erzy, Natsu i Kaede. W przeciwieństwie do tej pierwszej dwójki w jego pamięci zachowała się tylko jedna informacja dotycząca dziewczyny: “troskliwa”.
- Co oni ci zrobili, Jellal? - spytała, podchodząc bliżej do niego i... wyciągnęła klucz. Chłopak otworzył oczy ze zdumienia. - Pomogę ci... ale chcę... abyś mi w czymś pomógł... - powiedziała mu na ucho, po czym rozkuła go.
- Ty nie jesteś tą Kaede, którą znam. - wykrztusił w końcu. Coś mu się nie podobało w jej postawie. To na pewno nie ta ciepła i pełna troski dziewczyna. - Kaede nie złamałaby zasad. - opanowawszy się, oświadczył już pewniej.
- Szybko się domyśliłeś... Jellal... Jestem Ahira O'hara, siostra twej przyjaciółki. Chcę ci pomóc, bo ona nic dla ciebie nie zrobiła. Erza też nic nie zrobiła.... ani ona... - powiedziała mu na ucho.
- Wiesz, marna podróbko, na czym polega przyjaźń? Nie chodzi tutaj o łamanie zasad dla wzajemnego dobra... Ważne jest wspieranie się w potrzebie i właśnie Kaede, ta Kaede którą znam, jest mi oparciem. - pomimo jej wyznania nadal przeczuwał, że coś ukrywa. Nagle mu coś zaświtało. - Wiesz może, że Ahira nie miała siostry?
- No i znów mnie przejrzałeś. Masz rację. Pochodzę z Edolas.... I jestem pewna, że ona byłaby nieszczęśliwa gdyby coś ci się stało.... - powiedziała, przykładając klingę swego ostrza przy jego szyi.
Zapadła chwila ciszy, którą przerywały tylko równomierne oddechy tej dwójki. Jak na osobę, która zaraz miała zostać pozbawiona życia, Fernandes zachowywał się dość spokojnie.
- Dlaczego jej tak bardzo nienawidzisz?
- Wszystko posiadała. Nie wie, czym jest ból. Nikt nie wie, czym jest tak naprawdę ból! - wrzasnęła, okładając go już lodowym lassem.
- Mylisz się... Widziałem jej blizny, kiedy nas broniła. Przyjęła na siebie o wiele więcej bólu niż ktokolwiek inny! - nie przejmował się uderzeniami. Nie to się teraz liczyło.
- Nie wie nic o świecie.... Nic nie wie! - wrzasnęła, atakując go znów. - Chociaż.... możesz mi się przydać... - stwierdziła.
- Wiedz, że ani Kaede, ani Erza nie poddadzą się tak łatwo. - uprzedził ją jeszcze. Nie rozumiał jej toku myślenia. Jak można być tak zawistnym i okrutnym? Jak?!
- Myślisz czemu chcę użyć Ciebie do mego planu, prawda? Jesteś ich najsłabszym ogniwem.... A właśnie.... Tak naprawdę to dziś kończy się twój wyrok... - powiedziała szeptem, przykładając do jego twarzy szmatkę nasączoną płynem, który spowodował, że niebieskowłosy zasnął.
***
Kaede zasnęła znużona w fotelu i obudziła się dopiero po jakimś czasie, kiedy nad zniszczonym Edolas unosił się srebrzysty księżyc. Część magów spała, część zaś obradowała w drugim pokoju za zamkniętymi drzwiami. Kobieta nie mogła usłyszeć ani jednego słowa, znajdowała się zbyt daleko od wejścia. Zrzuciła z siebie miękki koc, którym ktoś ją przykrył i z nudów zaczęła rytmicznie uderzać palcami o pobliski stolik.
***
Tymczasem O'hara stała przed kryształowym stolikiem. W lewej dłoni trzymała pióro i pisała wiadomość... Krwią, która wyglądała pięknie na białej posadzce. Po chwili obok niej pojawił się jej ptak posłaniec.
- Dostarcz to... odpowiedniej osobie... - wyszeptała cichutko, po czym zwierzątko znikło, a ta spojrzała na nieprzytomnego mężczyznę. - Tak... już wkrótce... się was pozbędę.... wszystkich... - szepnęła do siebie.
***
Kaede nadal była lekko nie świadoma, nie zbyt pojmowała, co się dzieje. Zauważyła, że ktoś otworzył okno i że na stole... Leżał tajemniczy list...
Kobieta sięgnęła po niego niepewnie... Zapewne była to przesyłka od O’hary, tego mogła się spodziewać. Drżącą ze strachu dłonią otworzyła zaadresowaną kopertę, a na śnieżnobiałej kartce... Była krew...
- Jellal! - po dotknięciu papieru przeszyły ją wszystkie uczucia kierowane do niej. Nawet nie musiała czytać szkarłatnych liter, od razu wiedziała, co ona chce jej przekazać.
Natsu spojrzał na nią półprzytomny.
- Dziewczyno jest środek nocy, daj się nam wyspać.... - jęknął, ale otworzył oczy ze zdumienia, widząc że na stół i na podłogę kapią krople krwi. Wrzasnął i wszyscy się obudzili.
- Kaede! - pierwsza do pomieszczenia wpadła Erza. Płomiennowłosa chwyciła kuzynkę za ramiona i spojrzała na nią zaniepokojona. Rozszerzone ze zdziwienia i strachu oczy lnianowłosej ciągle wpatrywały się w śnieżnobiałą kartkę.
- Jellal... - wyszeptała złootooka - Został... uprowadzony z więzienia... - szepnęła tylko, lecz nie mogła nic z siebie wydusić. Wiedziała jedno, O'hara znała i uderzyła w ich najsłabszy punkt, co było równocześnie ciosem poniżej pasa.
A później zalała się łzami...
Mogła sama zginąć, ale dlaczego musiała oglądać, jak ktoś rani jej przyjaciół.
Usłyszała, jak ktoś upada na kolana.
- Niemożliwe... - wykrztusiła Tytania, łapiąc się za głowę.
- To prawda.... Musimy... go odnaleźć... zanim coś mu się stanie.... - szepnęła dziewczyna. Do pomieszczenia wparowali Mystogan, Gray i Lucy, którzy wszystko dokładnie usłyszeli.
- Wyruszamy z tobą - stwierdzili krótko.
- To bardzo miłe, ale... - lnianowłosa przycisnęła list do serca. - Nie mogę was narażać na takie niebezpieczeństwo. Sama... Sama go odnajdę... - chwilę wstała, uszła cztery kroki, wymijając Scarlet, po czym zachwiała się i straciła równowagę.
Kuzynka szybko ją złapała i posadziła zdecydowanym ruchem na kanapę.
- Odpoczniesz jeszcze, a razem wyruszymy jutro z samego rana. Na pewno uda nam się go znaleźć.... - jej wypowiedź przerwał pisk Lucy, która wpatrywała się przerażona w ścianę, na której pojawiał się krwistoczerwony napis "O dwunastej w południe, w kryształowym labiryncie macie się stawić. Ma was być tylko pięciu" . Po chwili napis zniknął.
- O’hara stosuje dziwne metody. - skwitował po chwili niebieskowłosy. Znacząco spojrzał na Ahirę, która właśnie kłóciła się z Erzą o jej zdrowie. - Ma być nas piątka. - dodał po chwili, patrząc na zbudzonego Natsu, zaspaną Lucy, półnagiego Gray’a i Juvię, która przybiegła za swoim ukochanym.
- Owszem, ma być nas piątka.... - potwierdziła Kaede, lecz Tytania spojrzała na nią ostro.
- Wierz mi, ja z tobą pójdę. - na te słowa Gray i Natsu potaknęli głowami. Reszta zostać musiała, nie było innej opcji.
- Ja również pójdę z wami - odparł władca Edolas. - Znam ten labirynt. Droga jest krótka, lecz trzeba mieć świetną intuicję, aby się nie zgubić - powiedział.
- Niech będzie. - westchnęła lnianowłosa, spoglądając na swoich towarzyszy broni.- No już, znikać, spać. - zarządziła i już po dwóch minutach Dragneel oraz Fullbuster skorzystali z okazji i uciekli z miejsca obrad, za nimi zaś pobiegły Lockser i Heartphilia.
Noc minęła szybko, lecz Kaede niewiele spała. Po części, nikt nie znał O'hary. Kompletnie nie wiedziała czego będzie mogła się po niej spodziewać. Nie znała jej mocy, lecz czuła że jest naprawdę potężna skoro zniszczyła i ich miasto jak i stolicę Edolas.... W końcu nadeszła godzina wyjazdu...
Z jej nogami już było o wiele lepiej, jednak niewiele mogła sama iść. Na szczęście w ostatniej chwili pojawiła się mała Wendy i uleczyła jej biedne, dolne kończyny. Lnianowłosa podziękowała jej pięknym uśmiechem, po czym rozpoczęli marsz w stronę labiryntu.
Ich podróż w tamtą stronę.... Nadal nie wiedzieli, co ich czeka. Ostatnim razem, Knightwalker o mało nie doskoczyła im do gardeł, a teraz przyszła ich prosić o pomoc? Niepojęte... Lecz skoro Scarlet jej zaufała, to oni muszą też. Kaede, również patrzyła nieufnie na płomiennowłosą. Słyszała że Łowczyni jest osobą bardzo sadystyczną i okrutną. Lecz na razie, jej uwagę przykuwał obraz wokół nich. Las, był bardzo piękny, było już późne lato, lecz liście nie spadały. Mimo że była to już końcówka samego sierpnia... Słyszała również niedaleko jak jeziorko wydawało z siebie piękne odgłosy... Tak, lecz tak naprawdę, nikt nie słyszał burzy, która zbliżała się nieuchronnie...
Eh biedny Jellal... Mam nadzieję, że żyje... Nie waż mi się go uśmiercać nawet! :< Teraz się dopiero akcja zacznie jak znajdą O'harę! Aj już się doczekać nie mogę tego rozlewu krwi hyhy:D Pozdrawiam i weny życzę!
OdpowiedzUsuń