W końcu dotarli. Kryształowy Labirynt okazał się być piękną i okazałą budowlą. Każdemu Ziemianinowi dech w piersiach zaparło, jednak pierwsza z podziwu otrząsnęła się Kaede. Stanęła przed nimi i klasnęła w dłonie.
- No dobrze, podzielmy się na dwie drużyny! W ten sposób szybciej znajdziemy O’harę. - zarządziła, wyciągając Magiczny Marker i ponownie zaczęła rysować w powietrzu schemat, na którym po chwili pojawił się podział: “Grupa I: Natsu, Gray, Erza, Mystogan; Grupa II: Kaede“.
Tytania uniosła wysoko swe brwi.
- Ta druga grupa... ma zbyt mało osób - powiedziała, wymazując z pierwszej Natsu i Mystogana. - Od razu lepiej! - uśmiechnęła się do nich. - I nie przyjmuję sprzeciwu! - warknęła, po czym szybko wzięła ze sobą Graya i weszli w jedną z dróg, która od razu się za nimi zamknęła. Byli rozdzieleni...
- No to świetnie... A już myślałam, że O’hara tylko mnie dopadnie. - spojrzała na towarzyszy. Król Edolas i Smoczy Zabójca zapewne nie byli najpiękniejszym połączeniem. Ruszyła więc jako pierwsza , a za nią podążyła reszta. Obydwoje mieli mieszane uczucia co do lnianowłosej.
- Nie mogę się doczekać jak spotkamy tego drania! Ale się napaliłem! - wrzasnął Natsu i niechcący uderzył ogniem o jedną z kryształowych kolumn, lecz na jego nieszczęście czar się odbił i uderzył bezpośrednio w niego. Wyglądał jak wysmażony kurczaczek. Mystogan uniósł brwi, a lnianowłosa parsknęła śmiechem. Wiedziała, że jest na terytorium wroga.
- Dragneel, zachowaj się jak na Smoczego Zabójcę przystało. - różowowłosy spojrzał na nią, jakby dopiero co urwał się z filmu. Ta uderzyła się w czoło. - Znaczy się: cicho!
***
O'hara wiedziała, że już oni są. Uśmiechnęła się złowrogo...
- Niech idą.... Nie muszę pokazywać swej siły.... Jak oni tu będą... to czeka ich niemiła niespodzianka... - zachichotała wyciągając sztylet i podeszła do nieprzytomnego Jellala.
***
W ich towarzystwie czuła się dość swobodna i... bezpieczna. Tak, bezpieczna, to chyba najodpowiedniejsze określenie. Nagle jednak poczuła, jak czary Wendy słabną i kobieta upadła na ziemię. Więc to taką moc miał labirynt? Nie dość, że moc raniła użytkownika, to jeszcze wszystkie zaklęcia ochronne przestają działać. Syknęła cicho.
Mystogan odwrócił się i nagle wziął ją na ręce.
- Spokojnie, dojdziemy tam, nawet gdybym musiał cię tam zanieść - powiedział, a dziewczyna zrobiła się czerwona jak burak. Natsu zachichotał, po czym tamta wysłała mu swe najmroczniejsze spojrzenie.
“No to świetnie...”, pomyślała kobieta. “Nie dość, że w każdej chwili może nas zaskoczyć O’hara, to jeszcze nie mogę chodzić... Pięknie wręcz...”. Z rezygnowaniem oparła się o władcę Edolas.
***
O'hara wszystko widziała ze swej kryształowej kuli. Tutaj, wszystko było według jej poleceń... I po chwili spojrzała na Tytanię.... Jej zbroja... też zmieni się na ciekawy kształt... Po czym spojrzała Jellala, który był najbardziej poraniony na torsie - Będziesz idealną przynętą... - zachichotała.
***
Ahira była już zmęczona... Zmęczona czekaniem, tym nieustającym czekaniem, które nijak nie chciało się skończyć. Ból w nogach nie ustąpił, wręcz przeciwnie, nasilił się. Zaczęła pod nosem nucić jakąś kołysankę.
***
O'hara zmarszczyła brwi. Chciała mieć przyjemność z tortur... A ta pada za nim tu dojdzie! Westchnęła tylko i usunęła blokujące czary. Wiedziała że będą walczyć na śmierć i życie, jedna musi pozbawić życia drugiej.
- Czyż to nie jest piękne, Jellal? Idzie po ciebie...
***
- M-mystogan... M-moje... - nagle poczuła nowy przypływ energii, a dolnymi kończynami, wcześniej całkowicie sparaliżowanymi, mogła nareszcie poruszyć. Czyżby druga Ahira zdjęła zaklęcie, gdyż to na pewno było jej sprawką?
W końcu ją postawił i ruszyli przed siebie. Wnet usłyszeli czyjś krzyk i pobiegli w tamtą stronę. To co zobaczyli, sprawiło, że im opadła szczęka. Gray był cały czerwony a Erza.... Z jakiegoś powodu miała na sobie nowo zakupioną Zbroję Uwodzenia.
- SCARLET! - krzyknęła zirytowana do granic możliwości lnianowłosa. Przecież to nie jest ani czas, ani miejsce na takie zabawy! - ZABIJĘ CIĘ!
- To nie ma wina, tylko tego miejsca! - krzyknęła - Po za tym... nasze drogi znów się skrzyżowały, teraz jest tylko jedna trasa, przed siebie.... - powiedziała, po czym zmieniła zbroję na podstawową.
-Pójdę pierwsza. - oświadczyła złotooka, spoglądając troskliwie na swoich towarzyszy. - Gdybym krzyknęła, gdyby coś się stało nie tak, macie uciekać.
- I tak cię nie posłuchamy - powiedział Gray. - Idziemy razem - stwierdził. Po chwili na końcu dotarli do komnaty gdzie, leżał na ziemi... Jellal z poderżniętym gardłem.
Pierwsza do sali weszła Kaede, która cały czas uparcie twierdziła, że to ona pójdzie przodem. Zatrzymała się przez chwilę w drzwiach, jej złote oczęta rozszerzyły się ze zdziwienia. Kobieta podbiegła do ciała i upadła przy nim na lśniącą posadzkę. Zacisnęła dłonie w pięści z bezsilności, a po jej policzkach pociekły szklane, słone łzy.
Wtem mężczyzna się podniósł i uderzył zaskoczoną dziewczynę w brzuch, która uderzyła w ścianę. Iluzja.... wtem po prostu znikła, bez uprzedzenia, a drzwi znikły. Nie było wyjścia. Nadchodził czas walki...
A oni wszyscy... zostali na zewnątrz dokładnie tak, jak chciała tego jej odpowiedniczka. Dokładnie tak, jak chciała ona sama. Wtem z cienia wydobyła się kobieca, zakapturzona sylwetka.
Spojrzała na nią, lecz nie ściągnęła kaptura.
- Miało was być pięciu.... - wyszeptała i drzwi się znów otwarły. Do pomieszczenia wbiegli towarzysze i zadawali jedno przez drugie pytania. Drzwi zamknęły się z hukiem - A więc to wy jesteście, towarzyszami Ahiry Kaede, prawda? - zachichotała nadal trzymając dystans.
- Mieliście uciekać... - wyszeptała z pretensjami w głosie lnianowłosa. Wstała i zasłoniła ich własnym ciałem przed dziewczyną. - No ale cóż... Jesteście jedną, wielką bandą nie usłuchanych dzieciaków. - otarła resztki łez z policzków.
- Czemu płaczesz Kaede? Nie powiedziałaś im, prawda? - wyszeptała, podchodząc do nich. Po chwili ściągnęła z siebie płaszcz i rzuciła go niedbale na ziemię. - Nie dziwi mnie to zbytnio, w końcu przyjaźń osłabia. - powiedziała.
- Ahiro O’haro, przysięgam, że zabiorę cię ze sobą do grobu. - oznajmiła, podmieniając zbroję. Składała się na nią błękitna sukienka, a ręku dzierżyła miecz, owinięty dwoma piorunami.
- Ahiro Kaede, poprzysięgam ze zginiesz z mej ręki - powiedziała, przywołując piękną halabardę - A dla twych przyjaciół też coś mam... - powiedziała i z ziemi wyrosło wiele potworów różnej maści.
Lnianowłosa jeszcze ostatni raz odwróciła się do przyjaciół. Oparła się o najbliżej stojącego niebieskowłosego.
- Proszę, Mystogan... Znajdźcie Jellal’a i najważniejsze... Błagam... Zabierz ich do domu. - wyszeptała mu do ucha, rzucając krótkie “do zobaczenia”, po czym odwróciła się do swojej przeciwniczki.
- Widzę że oni się liczą dla ciebie.... Dlatego zginą. To jest mój pałac! - wrzasnęła, atakując swoją halabardą.
- Po moim trupie, O’hara! - sparowała atak, zwinnie poruszając swoim mieczem. Szermierkę miała opanowaną doskonale, gorzej będzie z podmianą zbroi.
- W tym miejscu, to ja wydaję polecenia! - wrzasnęła O'hara zmieniając halabardę na dwuręczny miecz - Jestem ciekawa, co potrafi ziemska ja. - powiedziała,, uśmiechając się złowrogo.
Niestety, atak został wyprowadzony bardzo szybko i zręcznie, więc nie mogła go sparować. Uniknęła więc ciosu, zmieniając jego tor lotu.
- C-co?! - zapytała zaskoczona.
O'hara z trudem odsunęła głowę, ocaliła ją przed rozpłataniem.
- A zatem jesteś Magiem Miecza z tego co widzę, mam rację, prawda? - wyszeptała, blokując kolejne ataki.
Tym razem to lnianowłosa uśmiechnęła się złowrogo. Jednak jej edolańska odpowiedniczka ma słabą umiejętność dedukcji.
- Czy ty naprawdę sądzisz, że z takimi marnymi zdolnościami mogłabym zostać magiem klasy S? - zapytała, drwiąc z białowłosej.
- Słabo ci idzie sprowokowanie mnie, Kaede - powiedziała podmieniając miecz na łuk. - Nie muszę podmieniać zbroi, aby być lepszą od ciebie! - po czym wypuściła w jej stronę wiele strzał.
- Myślisz, że jakim cudem pozbyłam się tego całego ognia w stolicy? Nie wierzysz chyba, że zjadł go Natsu? - zapytała, podmieniając zbroję. Tym razem leżało na niej tylko luźnie zawiązane, fioletowe kimono.
- Jesteś wojowniczką wiatru, idealne przeciwieństwo co do mnie... - powiedziała szeptem po czym Kaedę od spodu zaatakował lód. Dziewczyna dosłownie zamarzała.
Lnianowłosa skupiła energię w dłoni, po czym dotknęła substancji.
- Requiem... - a lód zaczął znikać, jakby wsysany przez jakąś siłę.
- A zatem taką masz moc.... - powiedziała dziewczyna, która już biegła w jej stronę i uderzyła ją w twarz z całej siły. Była mistrzynią walki bez broni, nikt nie był w stanie jej pokonać. Po chwili uderzyła ją ognistą pięścią w brzuch, szybko wycofała się i zmieniła broń na kostur i uderzyła z całej siły w kark.
- Kap, kap, kap... - z kącika jej ust pociekła czerwona ciecz. Złote oczy gwałtownie się zwęziły, a jej ruchy stały się o wiele szybsze. - Kap, kap, kap, płynie krew... Kap, kap, kap, czeka śmierć. Pogromczynio... Ta śmierć czeka na ciebie... - lnianowłosa wstała, ale jej aura stała się o wiele mroczniejsza.
- MYSTOGAN! - Erza ryknęła w stronę niebieskowłosego, wskazując palcem na swoją kuzynkę. Chłopak zrozumiał aluzję. Niedobrze... Druga Ahira zbudziła do życia coś, co nie powinno istnieć.
- Widzę że rozpoczynasz walkę na poważnie, Kaede.... Wierz mi, ja też tak potrafię... - powiedziała zmieniając swą broń w olbrzymi tasak, który lśnił czarnym blaskiem - To jest najpotężniejszy Tasak Zniszczenia jaki istnieje w Edolas, Kaede - po czym nagle znalazła się za nic nie spodziewającą Erzą i rozcięła jej plecy. Krew poleciała na jej twarz i włosy.
- Kap, kap, kap, walczyć chcesz... Kap, kap, kap, zginiesz wnet... - lnianowłosa nic jednak sobie nie robiła z nieszczęścia kuzynki, tylko stała niewzruszona. - Kap, kap, kap...
Nagle cało pomieszczenie zaczęło się walić. Kryształy pękały, lecz obydwie Ahiry się tym nie przejęły.
- ZGINIESZ TUTAJ! - obydwie wrzasnęły i rzuciły się na siebie, a droga ucieczki stanęła otworem. Udało im się znaleźć Jellala, choć był nieźle poharatany. Lecz obydwie dziewczyny.... walczą po to aby się zabić...
- REQUIEM! - krzyknęła lnianowłosa, łapiąc odpowiedniczkę za kołnierz, a ta... Momentalnie została wciągnięta przez jakąś nieznaną siłę. Po chwili upadła przy akompaniamencie kruszonych kryształów, a ona nie mogła się ruszyć. Ten atak kosztował ją dużo, bardzo dużo, ale dzięki temu O’hara się nie pojawi...
...do jakiegoś czasu.
Może i wygrała bitwę, ale wojna dopiero się rozpoczęła.
Udało im się uciec z walącej się budowli. Wszyscy byli lekko poharatani, lecz Kaede wiedziała jedno - to dopiero początek...
*** ***
Amaterasu: To teraz... Czas na pierwszą dedykację! Wszystkie skargi jeśli chdozi o publikowanie rozdziałów zwalam na Noemi, która jest zwaliła na mnie obowiązej publikowanaia! Wiec dedykacja dla panny Chan Lee! Przesyłamy pozdrowienia, życzenia weny i dużo, dużo zdrówka.
Pozdrawiam(y)
Nooo ciekawa walka, ciekawa. Były momenty trzymające w napięciu, już myślałam, że będzie źle, ale dali radę! Szczególnie Kaede! Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę, zapewne równie wciągającą^^
OdpowiedzUsuń