Kap, kap, kap...
Kolejny dzień rozpoczął się wielką ulewą, kiedy w gildii “Fairy Tail” zapanowało ogromne poruszenie. Lnianowłosa kobieta o złotych oczach ponownie wyruszała, by wykonać zadanie.
- Nani?! - wykrzyczał różowowłosy Smoczy Zabójca. Kobieta uśmiechnęła się do niego, po czym narzuciła na siebie płaszcz. Zupełnie zignorowała go, otwierając drzwi. Tak oto chciała zostawić swój dom ponownie. Nie wiedziała na ile, może na rok, może na dwa... Zależy, ile czasu zajęłoby jej zrealizowanie misji.
- Powodzenia! Zobaczymy się niedługo. - po czym wyszła, zostawiając za sobą tylko trzaśnięcie drzwiami. Zaraz za nią wybiegła płomiennowłosa Tytania. Chciała zatrzymać kuzynkę, lecz na próżno.
- KAEDE! - jej głos niósł się po całej okolicy, ale niestety, nie zdołała dogonić Ahiry.
- Przepraszam, Scarlet.
Złotooka spojrzała za swą kuzynką. Wiedziała, że musi wykonać teraz swą misję. I tak wróci, tyle, że nie sprecyzowała, kiedy to nastąpi.
- Idź, do gildii, Scarlet. - powiedziała po czym odeszła, moknąc w deszczu. Tytania spojrzała na nią z niedowierzaniem. Była tylko z nimi jeden dzień... A wraz z nią pojawiła się Knightwalker. Czuła, że coś ona ukrywa, coś czego nie mogła zrozumieć wcale, zatem musiała zawrócić. Musiała dostać wszystkie odpowiedzi.
***
- Odeszła. - oznajmiła przemoknięta Erza, wchodząc do budynku gildii. Zacisnęła bezsilnie dłonie w pięści, po czym wbiła wzrok w podłogę, na której teraz pojawiły się niewielkie kałuże wody spływającej z jej ciała. - Znowu odeszła.
- A-ale... Nie zdążyłem z nią powalczyć... - rzucił zawiedziony Natsu, waląc pięścią w stół. Stojąca obok niego Lucy położyła mu dłoń na ramieniu. Nadal była zbyt niedoświadczona, by móc zrozumieć rolę, jaką pełniła w życiu tych magów Ahira.
- Znowu... - Mag Lodu, Fullbuster uderzył dłonią o ścianę. W jednej chwili pozbył się swojego ubrania, zostając w samej bieliźnie.
Scarlet, szykowała się aby udzielić reprymendę zarówno jak i Natsu jak i Gray'owi, gdzie drzwi otworzyły się z trzaskiem. W dzwiach stała... Kaede.
- Ahira? - spytała się Erza patrząc złotookiej prosto w oczy. Wyglądała ona tak samo, tyle że z jej oczami było coś nie tak. Były zimniejsze, tak jak by gardziła wszystkimi dookoła
- Wróciłam Scarlet... - powiedziała szeptem, uśmiechając się - Aby ciebie zabić, za wszystko co mi zrobiłaś! - po czym zaatakowała kuzynkę swym mieczem.
***
- Grandine... - do chatki uzdrowicielki gildii “Fairy Tail” bez pukania weszła zakapturzona postać. Jej głos, melodyjny i trochę smutny, rozniósł się po całym domku.
Starsza kobieta poderwała się z miejsca, lecz gdy zidentyfikowała kobietę, uspokoiła się i ponownie usiadła na krześle. Więc jednak plotki były prawdziwe.
- Czego chcesz? - rzuciła ostro, lustrując jej sylwetkę spojrzeniem. Rzeczywiście, musiało coś się stać, skoro składa jej wizytę.
Grandine była dosyć ładną kobietą w podeszłym wieku. Posiadała różowe włosy spięte w kok ozdobione złotą spinką zakończoną pół księżycem oraz wyraziste, czerwone oczy.
- Muszę się skontaktować z Mystoganem. - jej głos nadal przesiąknięty był smutkiem tak, jakby serce miało jej zaraz pęknąć. - Potrafisz może to obsłużyć, Grandine? - rzekła, podając jej małe urządzenie w kształcie lusterka.
- Tak. - przytaknęła, odbierając od niej przedmiot. - I nie nazywaj mnie Grandine!
Zakapturzona postać roześmiała się.
***
- Kaede! Co ci odbiło?! - wrzasnęła Scarlet, unikając ciosu. Tamta tylko się zaśmiała
- Nic mi nie odwaliło, Scarlet, po prostu oto moja opinia o tobie! Strasznie tobą gardzę, jednooka wiedźmo! - krzyknęła, atakując, lecz musiała uskoczyć przed atakiem pozostałych członków gildii. - Cóż, widzę że, mam większą frajdę, niż się spodziewałam! - po czym w całym pomieszczeniu zapanował chaos.
Walka trwała jeszcze długo. Sadystyczna Ahira wróciła jakby odmieniona, w niczym nie przypominała tej inteligentnej, troszkę wybuchowej i zdziebko przerażającej Kaede. Zupełnie tak, jakby to były dwie osoby.
- Silna jest... - skomentował już nieźle poharatany Natsu. Przysłuchiwał się temu Gildarts, któremu jednak zachowanie złotookiej nie do końca pasowało. Chciał już ją sprawdzić, kiedy dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu...
Cisza była chwilowa. Wszyscy w niezwykłym szoku... Tego się nie spodziewali. Ich Ahira.... zaatakowała całą gildię i poraniła wiele niewinnych osób. Wszystko było kompletnie zdemolowane, lecz na szczęście nikt nie zginął i to był plus. Wtem drzwi się otwarły i stanęła w nich... Kaede.
- Co tu się stało? - spytała się.
Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. Salamander wstał z zamiarem zaatakowania o wiele silniejszej kobiety.
- Ryk...
- D-dragneel... - wyjąkała kobieta. Była w szoku, tak, ona była w szoku. Rozumiała, że Natsu mógłby rozwalić całą gildię, ale nie to, że zaraz po jej powrocie ją zaatakuje. A w jego oczach...
...pałała nienawiść...
- ...Ognistego Smoka! - w stronę lnianowłosej poleciała skumulowana ilość ognia. Kobieta jednak szybko się opanowała, machnęła dłonią, a ogień rozproszył się.
- Znikaj... - szepnęła, powodując, że płomień znikł. - Co ci odbiło, idioto?!
- Co mi odbiło?! A co tobie odbiło?! Rozwaliłaś całą gildię! - wrzasnął, szykując się do kolejnego ataku. Uniknęła ciosu z łatwością. - Scarlet! - krzyknęła w kierunku swej kuzynki, Tytani, która miała w sobie dosyć mieszane uczucia
- O co tu, do diabła chodzi?!
Płomiennowłosa zmieszała się, a po chwili zastanowienia rzekła zakłopotana:
- Kaede, z-zniszczyłaś gildię... Gildię! Nasz dom! Nasz dom, rozumiesz?! - z jej brązowych oczu zaczęły lecieć łzy, a ona opadła bezwładnie na podłogę.
- Scarlet... To nieprawda, rozumiesz, nieprawda!
- Ahiro Kaede, jako mistrz gildii “Fairy Tail”... - ich konwersację przerwał Makarov, niski staruszek, który był w o wiele lepszym stanie niż reszta. - ... zawieszam cię w działalności gildii jako członka.
Tymczasem, gdzieś niedaleko, ta sama osoba co napadła na gildię, uśmiechała się. Osiągnęła swój cel. Sprawiła że wszyscy w Fairy Tail, odsunęli się od Kaede.
- No i pierwsza część została wykonana - szepnęła, - Czas sprawić aby wszyscy pojawili się w Edolas...
- W takim razie... - rzuciła Kaede przez łzy. - Żegnajcie... Żegnaj Scarlet, żegnaj Dragneel, żegnaj Fullbuster, żegnajcie Strauss’owie, żegnaj Gildarts... Żegnaj, mistrzu... - po czym wyszła, zostawiając swój płaszcz ze znakiem gildii.
“Żegnaj, “Fairy Tail”...”
Porobiło się...ciekawe kim jest ta podstępna osoba która tak namieszała Ahirze. Rozdział wciągający, jak z resztą każdy który dotąd napisałaś ;) Czekam na ciąg dalszy ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne! No, zaskoczyłaś mnie! Więc jedna Ahira jest z Edolas, a druga z Earthlandu? Fajnie to wymyśliłaś :D Oryginalnie! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział i dziękuję za opinię u mnie :*
Znalazłam Cie u Yashy i opłaciło się^^ Całkiem ciekawa historia, Erza ma kuzynkę i to jeszcze straszniejszą hyhy:D Ale w końcu nie dałaś się nam nią nacieszyć:< Ale mam nadzieje, że wszystko się po drodze wyjaśni! Pozdrawiam i zostanę tutaj dłużej:) Zapraszam również do siebie;)
OdpowiedzUsuń